Przepisem stosunkowo rzadko dostrzeganym przez podatników jest art. 14 ust. 2 pkt 6 ustawy o PIT. Jest on praktycznie niestosowany przez osoby fizyczne nieprowadzące ksiąg rachunkowych. Nakazuje on powiększenie przychodu o wartość przedawnionych zobowiązań (a jego odpowiednikiem jest art. 12 ust. 1 pkt 3 lit. a ustawy o CIT).

 

O ile u podatników prowadzących księgi rachunkowe przedawnienie jest ujawniane na koncie pozostałych przychodów operacyjnych (a te co do zasady stanowią przychód podatkowy), o tyle prowadzący podatkową księgę przychodów i rozchodów bądź rozliczający się w formie ryczałtu ewidencjonowanego musieliby to odnotować w ewidencji pozaksięgowej. A ta nie jest obowiązkowa.

 

Brak wykazania przedawnienia w przychodach naraża jednak podatników na poważne konsekwencje, łącznie z odpowiedzialnością karnoskarbową.

 

Wartość przedawnionych zobowiązań jest przychodem bez względu na to, czy stanowiły one koszt podatkowy. W praktyce bowiem zdarza się, że podatnik z jakiegoś powodu (błędu, przeoczenia, niewłaściwego udokumentowania transakcji) w ogóle nie uznaje poniesionego wydatku za koszt lub też uznaje go za taki, lecz musiał go wyksięgować ze względu na brak zapłaty w terminach wynikających z przepisów mających przeciwdziałać zatorom płatniczym. Nie oznacza to jednak, że skoro nie wykazał kosztu, to w chwili przedawnienia zobowiązania nie musi wykazać przychodu.

 

Dotyczy to nie tylko zobowiązań przedawnionych, ale także umorzonych, na co wskazuje interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Łodzi z 26 lutego 2014 r. (nr IPTPB3/423-462/13-5/IR). Dyrektor izby wyjaśnił w niej, że „do końca 2012 r. dłużnik, którego przeterminowane zobowiązanie zostało umorzone, uzyskiwał z tego tytułu, z zastrzeżeniem wyjątków przewidzianych w ustawie, przychód do opodatkowania. Nie tracił jednak prawa do zaliczenia wykazanych na fakturze kwot do kosztów uzyskania przychodu. W nowym stanie prawnym (tj. od 2013 r. – przypis redakcji) taki dłużnik jest zobowiązany nie tylko do rozpoznania przychodu z tytułu umorzenia zobowiązania, ale również do odpowiedniej korekty kosztów uzyskania przychodów o wartość nieuregulowanych w terminie zobowiązań”. Organ potwierdza więc, że wraz ze zmianą przepisów od 2013 r. sytuacja niektórych podatników uległa pogorszeniu.

 

Niezależnie od ogólnej, krytycznej oceny tych regulacji, należy uznać stanowisko organu za słuszne i mające zastosowanie także do zobowiązań przedawnionych. Z ekonomicznego punktu widzenia dla dłużnika nie ma istotnej różnicy pomiędzy sytuacją, gdy nie otrzymał faktury za usługę, a sytuacją, gdy ją wprawdzie dostał, lecz jej nie zapłacił, a zobowiązanie z tego tytułu ostatecznie się przedawniło lub zostało umorzone. Nie ma powodu, dla którego te różne sytuacje, lecz jednak rodzące te same skutki finansowe, miałyby powodować różne konsekwencje podatkowe.

 

Można wręcz stwierdzić, że przed wprowadzeniem przepisów przeciwdziałających zatorom płatniczym, w lepszej sytuacji byli podatnicy, którzy po otrzymaniu faktury, nie płacili jej i doprowadzali do przedawnienia zobowiązania. U nich pierwotny koszt był jedynie niwelowany późniejszym przychodem w tej samej wysokości z tytułu przedawnienia. Gorzej natomiast byli traktowani ci, którzy w ogóle nie otrzymywali faktury; u nich bowiem nie tylko nie było kosztu, lecz powstawał na dodatek przychód z nieodpłatnego świadczenia.

 

Obecne przepisy, zapewne w sposób niezamierzony, zrównały pozycję podatników w tych dwóch sytuacjach. Pytanie tylko, czy zapowiadana rezygnacja z przepisów mających działać przeciwko zatorom nie przywróci poprzedniej nierównowagi.